Wzdłuż kanałów Utrechtu



Utrecht chyba nie jest najczęściej odwiedzanym holenderskim miastem, a ja zupełnie nie rozumiem dlaczego...



Holandia jest niewielkim i bardzo nowoczesnym krajem. Ma doskonałą komunikację więc w ciągu kilku dni można objechać najważniejsze miasta pociągiem. Utrecht, choć chyba nie taki popularny, jest czwartym co do wielkości miastem Holandii, a jest mniejszy niż moje rodzinne Gliwice! Za to mieszkańców ma dużo więcej. Jak w każdym holenderskim mieście jest tu niezliczona liczba kanałów, a na drogach króluje rower. Utrecht łączy w sobie historię i nowoczesność. Jako pierwsi zamieszkali tu Rzymianie już w I wieku, w średniowieczu był siedzibą biskupów, urodził się tu jeden z papieży. Jest miastem cudownych kościołów, pięknych uliczek z tradycyjnym holenderskim budownictwem i nowoczesnych budowli pojawiających się na każdym kroku. Utrecht jest piękny i ciekawy, różnorodny i pełen niespodzianek. Zapraszam do zwiedzania :)


Po opuszczeniu bardzo nowoczesnego dworca od razu zachwyciłem się pieknymi kanałami Utrechtu, które są zupełnie różne od tych, które widziałem na przykład w Amsterdamie.



Można zejść w dół do poziomu kanału (bo tutaj kanały znajdują się często poniżej poziomu ulicy) i spacerować deptakami wzdłuż nich. Ukryte są tu również liczne restauracje, kawiarenki, czasami biura i różne schowki.




Przy kanałach rozciąga się sieć wielu maleńkich, niezwykle urokliwych uliczek.





Jedną z nich doszliśmy do Jacobikerk czyli pięknego, protestanckiego kościoła.







Spoglądałem w uliczki otaczające kościół... Piękne holenderskie domki, cisza i spokój...


 Następnie udaliśmy się główną ulicą w stronę centrum i nic nie wskazywało na to, że tuż za rogiem ukryte będą różne cuda...



Spoglądając na droogowskazy znów skręciliśmy by iść wzdłuż kanału. Oj! jaki te kanały mają urok...



Warto również wspomnieć, że choć do Utrechtu przybyłem w poniedziałek, tuż po 9.00 rano miasto świeciło pustkami. Dopiero po godzinnym spacerze i śniadaniu zjedzonym w pobliskiej kawiarence miasto zaczynało żyć, rozstawiali się handlarze kwiatów, a mieszkańcy szybkim krokiem przemierzali ulice. W Holandii sklepy otwierają się często dopiero około godziny 13.00!


W pewnym momencie dostrzegłem wyłaniającą się zza jednego z mostków wieżę katedry... To był znak, że idziemy w dobrym kierunku.


Im dalej szliśmy tym świat stawał się ciekawszy, a nasz czas nieubłaganie sie kurczył.





Przyspieszyliśmy kroku, zmierzalismy w stronę Katedry św. Marcina!


A plac katedralny jest zdecydowanie niezwykły!

Piękna gotycka budowla, która powstała na miejscu drewnianej kaplicy wybudowanej w VII wieku i wielu innych wcześniejszych kościołów, które kolejno były niszczone.







Największym zaskoczeniem były jednak ogrody i krużganki ukryte wewnątrz katedry...





Co ciekawe, wieża katedralna, którą widać już z daleka nie jest połączona z budynkiem katedry. Jest dziś osobną, niezwykłą budowlą nazywaną Domtoren, choć nie zawsze tak było. Rozłączenie jest wynikiem tornada, które zniszczyło niegdyś część budynku. 



Przeszliśmy pięknym  łukiem wieży i udaliśmy się z powrotem w stronę dworca, jeszcze długo podziwiając oddalającą się katedrę.




Ze średniowiecznego świata, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, szybko znalazłem się znów w nowoczesnym świecie, z którego odjechałem pociągiem...



Polak Mały - Radek 

Komentarze

Popularne posty