Budapeszt nocą i dniem



Budapeszt - stolica Węgier, miasto, które Dunaj dzieli na dwie części: Budę - na prawym brzegu oraz Peszt - na lewym brzegu. Powstało z aż trzech miast : Budy, Óbudy i Pesztu. Nic więc dziwnego, że jest ono takie ogromne...


Żeby Budapeszt dokładniej poznać trzeba chyba w nim zamieszkać... Jest olbrzymi, a na każdym kroku czekają jakieś nowe niespodzianki... Mieszka tu strasznie dużo ludzi, znajduje się tu wiele galerii i innych miejsc związanych z kulturą i historią, a budynki zachwycają na każdym kroku. Turyści to tutaj codzienność. Co tu dużo mówić, w Budapeszcie zakochana jest cała moja rodzina i choć rodzice byli tam nie raz (ja niestety tylko raz...) to zawsze chętnie wracają i za każdym razem odkrywają coś nowego. Ja opowiem Wam króciutko o moich spacerach po tym niezwykłym mieście, które pozwoliło mi odkryć zaledwie odrobinę swojej magii.


Zacznę może od tego, że odwiedzając Budapeszt warto przestawić się już na "tryb bałkański". Mam na myśli to, że życie tutaj toczy się dokładnie tak samo nocą jak i za dnia. Przebywając na Bałkanach kładę się do łóżka dużo, dużo później i jest to tu całkiem normalne. Dzieci bawiące się na placach zabaw o 22.00 to nic nadzwyczajnego. Pewnie dlatego, że w dzień jest na tyle upalnie, że taka zabawa byłaby bardziej męcząca niż przyjemna...

Zatem wieczorem wybraliśmy się na dłuuuugi spacer wzdłuż Dunaju. Mieszkalismy na Peszcie ( czyli z tej strony miasta, z której znajduje się najsłynniejszy budynek, który z pewnością doskonale kojarzycie, a więc Parlament), przeszliśmy mostem Elżbiety na Budę , wychodząc wprost pod Cytadelę. 



Dalej maszerowaliśmy wzdłuż rzeki w stronę wyspy Małgorzaty. W życiu nie przypuszczałem, że ten spacer będzie tak długi! Szliśmy przed siebie mijając kolejne mosty (a jest ich w budapeszcie aż 7...), podziwiając mieniący się z drugiej strony rzeki niezwykły budynek Parlamentu.






Z drugiej strony pięło się wzgórze zamkowe. Minąłem niezwykła bramę, która bardzo mnie zaciekawiła. Okazało się, że była to brama prowadząca do Zamku Królewskiego.


Jak już wspominałem, w Budapeszcie nad Dunajem wybudowano aż 7 mostów. Najbardziej znanym i najpiękniejszym jest most Łańcuchowy. Robi duże wrażenie, zwłaszcza pięknie podświetlony, kiedy ogląda się go nocą.


Na Peszt wracaliśmy mostem Małgorzaty. Wracaliśmy nim długo...a to za sprawą pięknego widoku jaki się z nigo rozpościerał. Bajeczny świat odbijający się w wodach Dunaju.



Z tej strony rzeki można było z bliska przyjrzeć się niezwykłej budowli jaką jest Partament. Przyznajcie sami, jest niesamowity.






A patrząc na drugi brzeg można zachwycić się wzgórzem zamkowym.


Postanowiliśmy zwiedzić je za dnia. Dlatego skoro świt ruszyliśmy schodami w stronę Baszty Rybackiej. Nie ma tu dziś śladu po dawnym targu rybnym, za to kostrukcja baszty wydaje się bajkowa jak Zamek w Mosznej.





Konstrukcję baszty oblegają fotografowie, a to dlatego, że właśnie z niej rozpościera się piękna panorama Pesztu z budynkiem Parlamentu.



Tuż za konstrukcja baszty znajduje się Plac Trójcy Świętej, a na nim niezwykły Kosciół Macieja. Kolorowy mozaikowy dach wygląda, jakby ktoś go zbudował z klocków Lego.




Dalej spacerowalismy w stronę zamku, mijając cudne rzeźby i spoglądając na panoramę Pesztu.




Wzgórze zamkowe jest ogromne i bardzo ciekawe. Mógłbym tylko tutaj spędzić cały dzień biegając po dziedzińcach i różnych zakamarkach...

Ruszaliśmy jednak w dalszą drogę więc musieliśmy zejść w dół... 
prosto na zamkowe ogrody...







I ruszyliśmy w dalszą drogę, żegnając piekny Budapeszt do którego pewnie jeszcze nie raz wrócę, bo jak to mama powiada "nasze drogi wciąż prowadzą przez Budapeszt". 


Polak Mały - Radek




Komentarze

Popularne posty