Agadir na początek



Witam Was serdecznie. Właśnie wróciłem z Maroka. To moje pierwsze spotkanie z Afryką.  Zapraszam na cykl opowieści z tego niezwykłego kraju, w którym udało mi się spędzić trochę czasu.



Swoje opowiadanie zacznę od Agadiru, który może nie jest najciekawszym marokańskim miastem ale wszędzie można znaleźć coś interesującego. Pewnie wcale byśmy tu nie zajrzeli gdyby nie to, że wylądowaliśmy na lotnisku Agadir Al Massira, a skoro już się tu znaleźliśmy warto było zapoznać się z okolicą. 


Agadir jest bardzo turystycznym miastem. Dlaczego? Przede wszystkim leży nad samym oceanem i ma wiele kilometrów piaszczystych plaż. Poza tym to właśnie w Agadirze jest ciepło przez cały rok. Tak! Przyjechałem tu w ferie zimowe i udało mi się wykąpać, co prawda nie w oceanie, ale na świeżym powietrzu.


Spacer po plaży to oczywiście duża przyjemność. Poza tym po raz pierwszy byłem nad oceanem więc nic w tym dziwnego, że zachwyciłem się wielką wodą.



W środku zimy przebiec się brzegiem oceanu to naprawdę niezła frajda.


Zachód słońca nad oceanem...



Z plaży Agadiru widać wzgórze z arabskim napisem, który w naszym języku oznacza "Bóg, ojczyzna, król". Wieczorem napis jest podświetlany i wygląda bardzo ładnie. 


Dlaczego taki napis? Takie słowa zachowały się nad bramą twierdzy na wzgórzu. Była to kiedyś Kasba czyli takie budowle obronne nad miastem. Agadir to miasto, które zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi. Ruiny na wzgórzu to jedyny zabytek miasta, który pozostał po tej katastrofie.


Oczywiście na terenie przy plaży jest wiele różnych miejsc rozrywki. 


Podobno niedaleko znajduje się też zoo. Ja go jednak nie odwiedziłem.

Agadir to mimo wszystko nie tylko kurort. Razem z rodzicami pojechaliśmy do centrum miasta żeby zobaczyć jak żyją tu miejscowi ludzi. Wiecie jak nazywa się centrum w Maroku? To Medina - stara część miasta, znajdują sie tu bazary, różne budynki i ważne meczety. W Maroku większość ludzi to muzułmanie dlatego nie ma tu wielu kościołów, a właśnie meczety. 


Jak już mówiłem w Agadirze trzęsienie ziemi zniszczyło całe miasto, a więc też starą medinę. Nie ma tu pięknych budynków ani zabytków. Pojechaliśmy zatem do sąsiedniego miasta Inazkan, by zobaczyć codzienne życie mieszkańców. Inazkan oraz jego medina na szczęście nie ucierpiały podczas trzęsienia ziemi.








Najciekawszy okazał się jednak targ. Zupełnie różnił się od naszych polskich targów. Świeże pomarańcze, banany i daktyle wysypujące się z przyczep... zobaczcie sami:






Na bazarach w okolicach targu można kupić różne inne ciekawe produkty marokańskie. Jednym z nich jest przepyszny miód, który zjada się przy każdym śniadaniu.


Maroko słynie też z ziół, herbaty i przypraw. 




Nigdy nie piłem tyle herbaty ile w Maroku. Herbatę pije tu każdy i to na każdym kroku. 




Mi zdecydowanie najbardziej zasmakowała "tea a'la menthe". Jest to herbata z dodatkiem świeżej mięty i dużej kostki cukru. Coś pysznego! I to właśnie w Agadirze piłem najlepszą! A oto sposób w jaki się ją podaje:

https://youtu.be/WJIK6CcscAM


Jak już wcześniej wspomniałem Marokańczycy śniadania jedzą na słodko. Są bardzo smaczne: naleśniki, rogaliki, ciasto, dżemy, marmolada, miód...


ale...
...prawdę mówiąc pomimo tego, że lubię słodkie smaki to po kilku dniach całkiem zbrzydły mi wciąż te same śniadania. Herbatę z miętą piłem za to od pierwszego do ostatniego dnia, a najważniejszą pamiątką jaką przywiozłem ze swojej pierwszej wizyty w Afryce był dzbanuszek i szklaneczki do mojego ulubionego napoju. Teraz tylko czekam na wiosnę, żeby w ogródku dziadka zasadzić świeżą miętę :)



Polak Mały - Radek





Komentarze

Popularne posty